Ten bieg to wielkie święto maniaków biegania w Wielkopolsce. Chociaż nie tylko ponieważ nawet usłyszałem w tłumie przed samym startem sporo obcokrajowców. Ktoś spyta: dlaczego święto? Tak naprawdę dla większości biegaczy jest to bieg inaugurujący sezon. Z drugiej tempo rejestracji uczestników na ten bieg świadczy o tym, że jest to świetna impreza.
W tym roku na linii startowej biegu Maniacka Dziesiątka stanęło blisko 4000 biegaczy/biegaczek. Ja także nie mogłem tego przegapić, tym bardziej, że w tym biegu startuje wielu moich znajomych z Grupy Biegowej Wielkopolscy Biegacze.
W tym roku organizator zaproponował uczestnikom dwa rodzaje pakietów startowych: standard i premium. Pakiety różniły się tylko dwoma elementami: ceną oraz tym iż w droższym znalazła się koszulka techniczna sygnowana logotypem firmy ASICS. Pokusiłem się na wyższy pakiet. Do wyboru było kilka wersji kolorystycznych koszulki. Postawiłem na kolor czerwony. Sama koszulka ma dość ciekawy projekt ale niestety jakość materiału mocno odbiega od tego co ta firma ASICS oferuje w sklepach.
Podobnie jak w ubiegłym roku pogoda nie rozpieszczała. Było chłodno i deszczowo.Z drugiej strony jak na obecną porę roku (kalendarzowa zima) nic innego nie można było się spodziewać.
W tym roku wylądowałem w strefie startowej C – czas pomiędzy 50-60 min. Trochę daleko od startu, ale w ubiegłym roku miałem słaby start sezonu więc teraz to się odbiło. Ale pełen optymizmu i sił postanowiłem zawalczyć o złamanie 50 minut i w kolejnej edycji biegu wystartować w wyższej strefie. Nie chwaląc się cel udało mi się osiągnąć. Do srebrnego medalu jeszcze droga daleka ale postępy są 🙂
Jak widać cel udało się osiągnąć. Dystans 10 kilometrów pokonałem w czasie 49:31 netto. Za rok przeskakuję do strefy startowej B.
Podsumowując, impreza biegowa bardzo dobrze zorganizowana pod względem organizacyjnym i bezpieczeństwa biegaczy. Dobrze byłoby jeszcze pomyśleć na ciekawszym pakietem startowym (np. izotonik zamiast tej okropnej wody).