Tak naprawdę to nie przepadam za biegami na krótkich dystansach, wolę półmaratony i maratony. Ale tym razem do startu namówiła mnie koleżanka z pracy. Słyszałem różne opinie o tym biegu ale postanowiłem przekonać się na własnej skórze i dokonałem rejestracji. O mało co zapomniałbym nawet o tym biegu gdyby nie przypomnienie SMS’owe od organizatora. Biuro zawodów było czynne już na dzień przed biegiem. Jako że mam całkiem blisko do Swarzędza (ok. 20min – jak nie ma korków w Poznaniu) to wsiadłem w samochód i udałem się po odbiór pakietu. Na miejscu mimo, iż sporej wielkości parking przy hali sportowej gdzie mieściło się biuro był prawie pusty to wolontariusze skierowali mnie na jakiś oddalony w sąsiednim parku. Samo biuro zawodów było dość dobrze zorganizowane. Było dużo stanowisk sprawnie obsługujących biegaczy a co za tym idzie prawie wcale nie stałem w kolejce.
Pakiet odebrany. Hmmm… ciężko to nazwać pakietem, bo poza numerem startowym, agrafkami, chipem i bonem żywnościowym znalazłem w torbie małą butelkę wody i folder z samymi reklamami. Jak na tylu sponsorów myślałem, że postarają się o coś więcej.
Dzień biegu.
Udało mi się dość blisko biura zawodów zostawić samochód. Do linii startu musiałem przejść ok 1,5 kilometra – uznajmy to za wstęp do rozgrzewki przed biegiem 🙂 Organizator wyznaczył strefy startowe, jednakże nie były one odpowiednio oznakowane, więc można było się pogubić. Z drugiej strony nikt nie pilnował, żeby biegacze odpowiednio się ustawiali. Punktualnie o 10:30 z wystrzałem armaty wystartowaliśmy. Trasa bardzo dobrze zabezpieczona przez służby i w całości wiodła ulicami miasta. Start był dość szeroki ale już za zakrętem zwężała się droga. W połowie trasy ustawiono „bufet” z wodą. Niestety na jeden stolik przypadał jeden wolontariusz, który nie nadążał z nalewaniem wody. Metę usytuowano na stadionie tuż, przy biurze zawodów. Po przekroczeniu 10 kilometra na każdego czekał medal oraz woda i jabłka. Pierwszy raz brałem udział w tym biegu ale od weteranów usłyszałem, że praktycznie taki sam medal jest jak w ubiegłym roku tylko zmienili cyferkę na 4. Tutaj organizator się wysilił.
Sama trasa nie była dość wymagająca. Kilka odbiegów i zbiegów oraz ostry zakręt kilkanaście metrów przed finiszem.
Organizator zapowiedział już termin kolejnej edycji biegu i ustanowił limit biegaczy na 5000 tysięcy. Osobiście cała impreza nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Przeciętny bieg nie wyróżniający się niczym ciekawym, niczym co zachęci mnie do powrotu w przyszłym roku.